Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zajcevo z miasteczka Żelazowa Wola. Mam przejechane 4319.80 kilometrów w tym 33.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.54 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zajcevo.bikestats.pl
  • DST 88.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 33.00km/h
  • VMAX 47.58km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Merida Road Race 880-16
  • Aktywność Jazda na rowerze

II Supermaraton Jastrzębi Łaskich

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Pobudka o 4 rano, od razu szybko na nogi, samopoczucie wyśmienite pomimo tego,że nie mogłem zasnąć wczoraj. Pakujemy rower do samochodu i w drogę. Na miejscu jesteśmy około 7:30 po podróży wyboista autostradą akurat w porę by odebrać numery startowe jeszcze jak nie ma tłoku. Startuję o 10:08, więc mam dużo czasu na przygotowanie się. Rodzice, a zwłaszcza tata bawią się w fotografowanie. Są mile zaskoczenie panującą na maratonie w Łasku atmosferą.

W końcu nadchodzi chwila gdy z przygotowanym rowerem, w pełni uzbrojony w strój rowerowy staję na linii startu. Wybija godzina zero i po małych trudnościach z wpięciem ( pewnie z powodu stresiaka) ruszam na trasę. Od razu muszę gonić moją grupę. Jednak okazało się, że jej skład nie był mocny i już nie miałem czego gonić. Rozpadła się na pojedynczych zawodników już na pierwszych kilometrach. Po chwili słyszę nadjeżdżający pociąg kolejnej grupy. Podpinam się na koło. Mkniemy ok 40 km/h koledzy dają mocne zmiany, a ja tylko lekko rozgrzany walczę, żeby utrzymać tempo. Niestety odpadam na kolejnym podjeździe w zawrotnym tempie. Jadę przez chwilę sam. Kilka osób próbuje mi usiąść na koło, lecz szybko zostają w tyle. jak się okazuje nie było mi dane jechać długo samotnie. Pociąg 21 grupy dosięga mnie koło 25 km. Siadam swobodnie na koło i zaczynam odczuwać ulgę jazdy w tunelu aerodynamicznym. Rozgrzane mięśnie nie protestują już przy tempie nawet wyższym niż w poprzedniej grupie. Spokojnie gnamy przed siebie aż tu nagle na 50 gdzieś km wyrastają przed naszymi oczami zamknięte rogatki. Cały peleton przeskakuje je albo przechodzi pod nimi a ja zatrzymuję się i patrzę jak mi uciekają. Z odrętwienia wyrywa mnie miejscowa, która mówi, że pociąg stoi i można spokojnie przechodzić. Pluję sobie w brodę. Gonię swoją ostatnią grupę, a kontuzjowana miejscowa nie korzysta z siadania na koło. Przez jakiś czas gonię jak opętany, jednak już wiem, że nie mam szans, żeby do niej dojść. W końcu napotykam na kolegę, któremu odcięło nagle paliwo w grupie. Ciągnę go przez chwilę by odzyskał trochę energii, a potem jedziemy już razem dając dosyć mocne zmiany i czując jak upływa z nas energia. Na kilka kilometrów przed metą dojeżdża do nas trzeci zawodnik i w trójkę zasuwamy w troszkę szybszym tempie. na kilometr przed meta kolega urywa się, a my z bolącymi mięśniami finiszujemy chwilę po nim.
Gdy zerkam na licznik łapie mnie nietęgie zdziwko, bo z zamierzonych średnio 30km/h zrobiłem 33 o czym nawet nie myślałem. Czułem tez niedosyt. Wiedziałem , że mogłem dać z siebie więcej, bo w mięśniach pozostało jeszcze trochę mocy.
Myślę, że to w maiarę udany start. Jestem ostatni (8) w swojej kategorii, jednak w połowie klasyfikacji w open.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jacys
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]